Hej!
Ostatnio skusiłam się na Pilaten Black Mask, czyli słynną Czarną maskę peel off. W ostatnim czasie stała się absolutnym hitem w internecie. Jednak czy zasłużenie? Opinie są różne – jedni twierdzą, że wysusza skórę i ściąganie jej nie należy do przyjemności, drudzy mówią, że jest świetna. A jakie jest moje stanowisko, czy mogę ten kosmetyk Wam polecić? Przekonajmy się.
Maseczka ma przede wszystkim oczyszczać twarz, zmniejszać pory oraz pozbyć się niedoskonałości. Czarną, gęstą konsystencje nakładamy według własnych potrzeb, pamiętając o ominięciu okolic ust i oczu. Rozprowadzam ją na całej twarzy, ale można zrobić to tylko w miejscach, które potrzebują oczyszczenia.
Przed aplikacją kosmetyku powinniśmy rozszerzyć pory – można to zrobić za pomocą ciepłego kompresu. Black Mask trzymamy na twarzy przez około 20 minut, aż do całkowitego zaschnięcia. Potem ostatni, ale trudny krok – czyli ściąganie maski. Spotkałam się z wieloma opiniami, że jest to bardzo bolesna czynność – jednak moim zdaniem nie jest to takie straszne – owszem jest pewien dyskomfort, ale zdecydowanie da się wytrzymać. Myślę, że to zależy od każdego indywidualnie – czy mamy wrażliwą skórę i jaka jest nasza odporność.
Producent zapewnia, że Pilaten Black Mask od razu zwęża pory, usuwa wągry i zapobiega niedoskonałością. Czy aby na pewno efekty są widoczne od razu, i jak oceniam działanie maski? Według mnie jest świetna! Ba! Już wiem, że będę ją używała co tydzień. Bo trzeba pamiętać, aby nie aplikować jej częściej niż 2 razy w tygodniu.
Było warto przetestować i wydać pieniądze na ten produkt. Jeżeli jeszcze nie próbowałyście, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić! Oczywiście, możecie poczuć pewien dyskomfort przy ściąganiu, ale według mnie, to nie jest powód, by rezygnować z maseczki
Na allegro kupicie tę maseczkę za około 25 zł – ja upolowałam ją na jednej z drogerii internetowych na promocji.
Używałyście tego produktu? Jak wrażenia?
Słyszałam o tej masce i zastanawiam się nad zakupem :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy wpis :).
http://bedifferent-ania.blogspot.com/2017/03/spring-is-coming.html
Kusi mnie wypróbowanie tej maski :)
OdpowiedzUsuńChyyyba jednak wolę zrobić podobną maskę sama w domu z żelatyny, wody i węgla aktywnego :D Chociaż i domowa jakoś mnie nie kusi - robiłam kiedyś i jedyne czego się pozbyła, to owłosienia z twarzy :D
OdpowiedzUsuńCzytałam o niej skrajne opinie. jedni wychwalają, inni nienawidzą. Jeszcze jej nei miałam, ale chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
Ciągle rozważam jej zakup, ale na razie muszę zużyć wszystkie, które posiadam :)
OdpowiedzUsuńNie znałam jej wcześniej. ;]
OdpowiedzUsuńJa od jakiegos czasu ja uzywam efekt moze nie jest pozwalający ale mnie satysfakcjonuje w połączeniu z peelingiem;)
OdpowiedzUsuń